
Spójrzmy:
Umowa o dzieło to najprostsza odmiana kontraktu. Używana jest głównie w kwestii autorskich zadań, czyli obrazów, rzeźb, stron internetowych itp. Do minusów umowy o dzieło wlicza się na pierwszym miejscu to, że zleceniodawca nie odprowadza za nas składek – tych na ZUS i NFZ. Umowa nie zawiera również jakiekolwiek urlopu, bo jest to kontrakt jedynie na wykonanie danego dzieła w sprecyzowanym czasie. Mocnymi stronami bez dwóch zdań są elastyczność czasowa dla autora oraz niskie opodatkowanie. Relatywnie nieduże daniny podatkowe i korzystne ulgi obejmują zwłaszcza umowy autorskie.

Umowa zlecenie wygląda podobnie do umowy o dzieło. Spisuje się ją na dany czas, zwięźle ujmując zakres zlecenia. Kwestia płaconych składek wygląda inaczej dla różnych statusów wykonawców. Na studenta nie muszą być płacone żadne składki. Na osobę niestudiującą zleceniodawca opłaca składkę NFZ, rentową i emerytalną, lecz wciąż nie przysługuje żaden urlop. Podobnie jak umowa o dzieło, umowa zlecenie podpada pod kodeks cywilny.
Umowa o pracę to marzenie niejednego bezrobotnego. Taki kontrakt w końcu to pewny etat, lepsze zarobki no i oczywiście urlop, naliczany według lat pracy. Dodatkowo pracownika na umowie o pracę ochrania prawo (anna szirch – adwokat z wrocławia) pracy. Polecam skorzystać z kodeksu, by zapoznać się mocniej z całością praw, jakie przysługują osobie na tego rodzaju kontrakcie. Zwłaszcza przyswój sobie przepisy przeciwdziałające powszechnemu zjawisku, jakim jest mobbing w pracy. Nie wolno dawać sobą pomiatać, nigdy, w żadnej sytuacji!.